Wieczór filharmoniczny w dniu Święta Niepodległości rozpocznie się utworem najwybitniejszego kompozytora operowego doby przedmoniuszkowskiej. Rola twórcy „Halki” w historii polskiej opery nie podlega dyskusji, ale tym, kto przetarł szlaki, był Karol Kurpiński, syn ziemi leszczyńskiej, urodzony w wielkopolskich Włoszakowicach (1785-1857). Większość jego oper ma tematykę historyczną i pisana była w czasach wielkich nadziei i snu o Napoleonie – zbawcy narodów. Ważne dokumenty historyczno-muzyczne to nieśmiertelna „Warszawianka”, hymn powstania listopadowego, oraz opera, „Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale”. Melodie z „Nowych Krakowiaków”, jak nazywano tę operę dla odróżnienia od wcześniejszego opracowania tego samego tematu przez Jana Stefaniego, spodobały się na przykład Fryderykowi Chopinowi. Włączył je później do swoich improwizacji fortepianowych podczas recitali. Wspomniany Moniuszko natomiast wykorzystał melodykę „Olszynki” z opery „Zamek na Czorsztynie” Kurpińskiego w arii Halki pt. „Jako od wichru krzew połamany”. Jak widać, dzieło Karola Kurpińskiego oddziaływało na następne generacje kompozytorów. Jego muzyka wciąż czeka na swój renesans, a krok ku temu uczyni Młoda Polska Filharmonia, która wykona uwerturę do opery „Aleksander i Apelles” (opera z 1815 roku, historia malarza Apellesa, który był nadwornym artystą Aleksandra Wielkiego).
Postać niemieckiego kompozytora Georga Philippa Telemanna wcale nie odciąga nas od polskich kontekstów. Otóż, współczesny Johannowi Sebastianowi Bachowi Telemann, który wywarł olbrzymi wpływ na muzykę niemiecką w XVIII wieku, w latach 1705-1708 służył na dworze hrabiego Promnitza, dworzanina króla Polski Augusta II. Debiut kapelmistrza Telemanna nastąpił we wrześniu 1705 roku, kiedy król Polski zatrzymał się w Żarach, w drodze z Warszawy do Drezna. Telemann w czasie swej służby w Polsce poznał muzykę ludową: „Trudno wprost uwierzyć, jak cudowne pomysły mają tacy kobziarze i skrzypkowie, kiedy w czasie przerwy w tańcu zaczynają fantazjować”. W bardzo obszernej twórczości Telemanna polskich nawiązań jest naprawdę wiele… I odwrotnie, szkoła muzyczna w Żarach nosi imię Telemanna, dzięki czemu młodzież poznaje postać niezwykle ważną dla historii europejskiej kultury XVIII wieku. Koncert na altówkę, powstały w latach 1716-1721, jest jednym częściej grywanych utworów kompozytora.
Roman Spitzer to altowiolista łączący rolę kapelmistrza altówek (niedawno wygrał przesłuchania do orkiestry filharmonii w Rotterdamie) z intensywną działalnością koncertową o szerokim profilu repertuarowym (od muzyki baroku poprzez „Harolda w Italii” Berlioza aż po koncert Bartoka na altówkę).
Na finał świątecznego wieczoru w Filharmonii zabrzmi Symfonia D-dur XVIII-wiecznego kompozytora wielkopolskiego – Wojciecha Dankowskiego (ur. prawd. 1760 – zm. po 1800). Wiemy, że „Danek” – jak często podpisywane były jego utwory – z pochodzenia Czech, związany był z Katedrą w Gnieźnie (1787-90), gdzie działał jako kapelmistrz oraz kompozytor. Prawdopodobnie pracował także w Poznaniu, ponieważ w kościele Marii Magdaleny przechowywano wiele jego dzieł. W dokumentów wiadomo, że Adalbertus Dankowski skomponował co najmniej 9 symfonii, lecz niestety większość zaginęła. Muzyka Symfonii D-dur dowodzi, iż wielkopolski muzyk opanował język muzyczny Haydna i Mozarta. Dzieło składa się bowiem nie z trzech części jak to miało miejsce w przypadku kompozycji wczesnego klasycyzmu, ale z czterech w pełni rozwiniętych ogniw cyklu symfonicznego. Oryginalnie brzmi finał, w którym niektóre instrumenty dęte obdarzone zostały fragmentami solowymi.
Wyobraźmy sobie; podczas, gdy w stolicy Monarchii Habsburskiej, wiedeńczycy słuchają symfonii Mozarta, w Londynie podziwia się kunszt Haydna, a gdzieś w pałacu księcia Lobkowitza rozbrzmiewa „Eroica” Beethovena, w klasztorze w Obrze Wielkopolskim, w kościołach Gniezna i Poznania, np. przed mszą wykonuje się symfonie Wojciecha Dankowskiego. Należy bowiem pamiętać, że regułą w XVIII-wiecznej Europie było wykonawstwo utworów świeckich podczas mszy w kościołach i klasztorach. Co prawda, władze kościelne zwalczały ów element świecki podczas liturgii, ale na symfonie przymykały oko. W roku 1794 papież Benedykt XV napisał tak: „W końcu co się tyczy symfonii, można je cierpieć tam, gdzie są w zwyczaju, byle tylko były poważne i długością swoją nie nudziły słuchaczy”. W Europie walka z wykonywaniem symfonii w kościołach nie miałaby szans. Ewentualnie mogłaby spowodować mniejsze zainteresowanie udziałem wiernych w nabożeństwach. Podobna sytuacja była na polskich terenach, z tym, że tu zapełnione także dzięki muzyce kościoły oznaczały nie tylko żarliwą wiarę w Boga, ale także w odrodzenie Rzeczpospolitej – o czym w święto Niepodległej warto pamiętać.
------------------------------
dr Mikołaj Rykowski
Muzykolog i dyplomowany klarnecista, związany z Katedrą Teorii Muzyki na Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Autor książki i licznych artykułów poświęconych fenomenowi Harmoniemusik – XVIII-wiecznej praktyce zespołów instrumentów dętych. Współautor scenariuszy "Speaking concerts" i autor słownych wprowadzeń do koncertów filharmonicznych w Szczecinie, Poznaniu, Bydgoszczy i Łodzi.
Projekt „Vivat musica polonica” sfinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017-2021.
Współorganizatorem koncertu jest Fundacja Zwierciadło.
Patronem honorowym koncertu jest Prezydent Miasta Szczecin.
Patronami medialnymi koncertu są TVP Kultura, TVP 3, Dwójka – Polskie Radio, Radio Szczecin, Głos Szczeciński, GS24, naszemiasto, Zwierciadło, Sens,
Zwierciadlo.pl.
Partnerem koncertu jest Ruch Muzyczny.
Współpraca redakcyjna: RMF Classic, Presto, Audio lifestyle, Cameral Music, MM Trendy.
Współorganizatorzy
Patronat honorowy
Patroni medialni
Partner
Współpraca redakcyjna
Dofinansowanie