Cały ten zgiełk! – tak zapewne krzyczano w czasach, kiedy w Polsce zaczynała się era jazzu. Na zjeździe kompozytorów w Łagowie Lubuskim w 1949 roku uznano jazz za muzykę burżuazyjną. W latach 50. i 60. – za działalność wywrotową. To socjalizm miał rozpalać wyobraźnię młodzieży, a nie jakiś tam jazz. Muzyka synkopowana była postrzegana jako coś niebezpiecznego. Jazz w filharmonii? Trudne do zaakceptowania.
Taka muzyka rozbudza niezdrowe emocje! (A może nawet marzenia o wolności…). W rezultacie jazz nieuchronnie doprowadził do konfrontacji starego z nowym i wybuchu wielkiej mody. Zresztą tej fali nie można było powstrzymać. Jak pisze Marcin Kołodziejczyk („Polityka”): „Czasy były jazzowe. Szlagier jazzowy wykazywał cechy wspólne z polityką i życiem społecznym na przełomie lat 40. i 50.: zmienność nastrojów i tempa, niespodziewane frazowanie i wszechobecna improwizacja”. Jeszcze przez moment można było korzystać ze świetnie zaopatrzonych bibliotek w oddziałach YMCA (Young Men’s Christian Association – Związek Młodych Mężczyzn Chrześcijan, międzynarodowa ekumeniczna organizacja propagująca program oparty na wartościach chrześcijańskich). Wkrótce jednak i ta organizacja okazała się wroga ustrojowo i musiała z kraju zniknąć. Nagle na pytanie o jazzową płytę słyszało się najczęstszą frazę sklepową: „nie ma”. „Miało to też swoją dobrą stronę – zauważa Tomasz Stańko, trębacz. – Jak się chciało jakąś płytę, to zawsze się ją zdobyło. Ktoś przywiózł z Ameryki, ktoś komuś pożyczył. Natomiast nie docierały do nas płyty gówniane. Słuchaliśmy tego, co sami wybraliśmy”.
Mimo oficjalnego sprzeciwu na polskiej scenie pojawili się muzycy tak utalentowali, że rychło ich dokonania wyszły poza żelazną kurtynę (Komeda, Duduś-Matuszkiewicz, Jan Ptaszyn Wróblewski). W latach 60. do młodej fali polskiego jazzu dołączył cytowany wyżej Tomasz Stańko. Dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich muzyków na świecie. „December Avenue” to najnowszy album legendy polskiego i europejskiego jazzu oraz jego nowojorskich przyjaciół: Davida Virellesa (fortepian), Gerarda Cleavera (perkusja), Reubena Rogersa (kontrabas).
Zły sen polityki kulturalnej socjalizmu spełnił się: grają jazz w filharmonii…
------------------------------
dr Mikołaj Rykowski
Muzykolog i dyplomowany klarnecista, związany z Katedrą Teorii Muzyki na Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Autor książki i licznych artykułów poświęconych fenomenowi Harmoniemusik – XVIII-wiecznej praktyce zespołów instrumentów dętych. Współautor scenariuszy "Speaking concerts" i autor słownych wprowadzeń do koncertów filharmonicznych w Szczecinie, Poznaniu, Bydgoszczy i Łodzi.
Wystawa dostępna w czasie wydarzenia:
VI Międzynarodowe Biennale Plakatu Społeczno-Politycznego“Dwanaście uniwersalnych wartości:
nadzieja, tolerancja, szacunek, wolność, przełamywanie barier, spotkanie, odpowiedzialność, sprawiedliwość, porozumienie, solidarność, dialog, równość, które określiły nasze działania, jako drogowskazy wpisuję się w idee Biennale i stanowią linię przewodnią i motywację dla naszych dalszych działań”. Za słowami
Leszka Szustera – dyrektora Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży i
Pawła Warchoła – kuratora wystawy, podpisało się kilkuset artystów z 27 krajów, tworząc
594 plakatów. Dzieła te stanowią graficzny odzew na współczesną rzeczywistość.